piątek, 5 sierpnia 2011

Sernik.... czyli Serowarstwo





Przepadam za słodkimi wypiekami, ale tak jak je lubię jeść, tak nienawidzę ich robić. Trzeba się trzymać ściśle proporcji, to nie dla mnie. Jak zapewne pamiętacie proporcje są nieobecne w mojej kuchni.


Dlatego preferuję przepisy na wypieki maksymalnie proste. Może to się wiążę z moim wrodzonym lenistwem, chociaż moje zachowanie w kuchni temu przeczy, mogę tam przebywać cały czas nie wychodząc w ogóle , chyba że uzupełnić zapasy. Żeby to zobrazować (prosty przepis, nie moje lenistwo :-) ) taka wrzutka: biorę gotowe mrożone ciasto francuskie i kilka jabłek. Jabłka (dwa, trzy) kroję w kostkę bez ogryzka i smażę na pulpę z dodatkiem cukru i kory cynamonowej, a kolejne kroję w plasterki. Rozkładam ciasto na blasze wycinam duże koło, można wyłożyć w formie na tarte, zaginam brzeg tworząc rant, nakłuwam dno widelcem. Wypełniam ciasto smażonymi owocami, a na wierzch rozkładam plasterki jabłek. Brzeg ciasta smaruję rozbełtanym jajkiem i do piekarnika, 180C°/20min. Ja po wyjęciu lakieruję całość galaretką agrestową.
Coś z niczego, pyszota!


Szukałem jakiegoś prostego przepisu na sernik, żeby był łatwy i szybki w wykonaniu, a smakował tak jak lubię. Znalazłem u Marty Gessler (nie mylić z Magdą). Zaczynam od spodu, kruszę kilka paczek (ja używam trzech) herbatników Petit Beurre, w przepisie Marty są ciastka „Digestive”.
Czego to ja już nie próbowałem użyć na spód, ciastka digestive, ciastka biszkoptowe, krakersy, wafelki, nawet pierniczki, mieszałem z suszonymi i kandyzowanymi owocami, wymyślałem na maksa.
Więc herbatniki kruszę w mikserze z dodatkiem stopionego masła, wysypuję masę na posmarowaną formę, w moim przypadku do tortownicy. Ładnie obsypuję i ugniatam na dnie, wstawiam do lodówki.


Teraz serowarstwo:
Wiaderko dobrego sera, Marta podaje że najlepiej użyć serka „Philadelphia”, nie spotkałem „Philadelphii” we wiaderkach więc używam innego :-) Tak to sobie teraz wymyśliłem, nie zawsze mnie stać na taki ser.
Ale eksperymentując z serami we wiaderkach, wiem że nie ma co używać najtańszych, przeważnie szukam na promocjach i stosuję „President” albo „Mój Ulubiony” z Wielunia. Do sera sypię kilka łyżek cukru, dwie łyżki mąki pszennej (450), dwie łyżki śmietany 22%, pięć jajek w całości dodawanych-pojedynczo, miała być gra słów a wyszła gmatwaNina. Na koniec, jak kto woli, ja daję esencję waniliową i rodzynki (jak akurat mam). Wlewam do tortownicy i do pieca 180°/80min.

Zasadniczo to cały czas siedzę przy kuchence, reguluję temperaturę i obserwuję jak pięknie rośnie, niestety bardzo często opada (w tym miejscu umyślnie nie użyłem „gry słów”) :-)


Stosowałem różne metody, otwierałem piekarnik zaraz po upieczeniu, tylko wyłączałem i zostawiałem w środku, wyjmowałem od razu.A ON s.... ernik,
opada ! :-)






Ale spoko, będę robił dalej, bo jest pyszny.



K L A S A !! mówi moja córka.

3 komentarze:

  1. Piekny klasyczny sernik :)

    Jak milo widziec kolejnego gotujacego i blogujacego mezczyzne =)
    Pozdrawiam serdecznie!

    Nat.
    www.zmyslowoprzezswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. miejsce dla smakosza? czyli da mnie! bede wpadac :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma bata, zawsze opada choć trochę, chociaż ten sernik ze śmietaną z mojego bloga PRAWIE nie opadł.
    Twój przepis jest jednym z wielu na taki wypiek, na pewno jest pyszny. Gotuje dalej, będę tu zaglądać!

    OdpowiedzUsuń